03 stycznia 2018

Miłość - śmierć

Na przystanku pewnej nocy
Stała para - patrząc w oczy
Sobie wzajem - oczekują
(Nim relacje sie popsują),
Że gdy już dojadą busem,
Pod pierzynę jednym susem,
Mieszać będą namiętności
Zapadając się w miłości.

Młodzian wtulił się w dziewoję,
Jak kochają się oboje,
Pod tą przystankową wiatą.
“Chcesz się ruchać? Ty? Z tą szmatą?”
Ktoś wykrzyczał gdzieś zza rogu.
Młodzian w moment doznał szoku.
Dziewczę obok cicho kwili:
“Byleby nas nie zabili”.

Wnet zza węgła, jak z konopii,
Niczym Filip, siedem kopii
Wyskoczyło razem raźno.
Młodzi wiedzą, wpadli w bagno.
Młodzian krzyczy do dziewoji:
“Dalej, Jadzia, szybko w nogi!”
Jadźka chłopca posłuchała,
No i biegnie... czekaj, zaraz...
Jadźka ma na nogach szpilki,
Także z biegu będą nici.

“Osiem wyszczeżonych paszczęk,
Osiem obrzydliwych mlaśnięć,
Osiem łysych lśniących glac,
Osiem, ośmiu, kurwa mać!”
Myśli Jadźka, poczym krzyczy:
“Czekaj Staszek!” Stach niesłyszy.
Już go raczej nie dogoni,
A tuż za nią ośmiu, w nogi.

***
Po paru krokach, po krokach paru,
Dopadli ją - pełni zapału.

***
Brąz garsonka - w strzępy goni,
Koronka i wianek - pękają powoli,
Rubaszny śmiech - echem się rozchodzi,
Próbuje młodość ze śmiercią pogodzić.

Nazajutrz rano - ciało Jadźki stygnie;
Wśród sosen i dębów - niczym driada ginie;
Jeszcze wiele czasu z pewnością upłynie,
Nim ktoś oko zawiesi tej na dziewczynie.

*

Jeszcze tylko morał dla prostego człowieka:
Miłość bywa ślepa i szybko ucieka,
Gdy hormonami spływa pościel.....
                                                                             …...albo - raczej ścieka.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz