Na przystanku pewnej nocy
Stała para - patrząc w
oczy
Sobie wzajem - oczekują
(Nim relacje sie popsują),
Że gdy już dojadą
busem,
Pod pierzynę jednym
susem,
Mieszać będą
namiętności
Zapadając się w miłości.
Młodzian wtulił się w
dziewoję,
Jak kochają się oboje,
Pod tą przystankową
wiatą.
“Chcesz się ruchać?
Ty? Z tą szmatą?”
Ktoś wykrzyczał gdzieś
zza rogu.
Młodzian w moment doznał
szoku.
Dziewczę obok cicho
kwili:
“Byleby nas nie zabili”.
Wnet zza węgła, jak z
konopii,
Niczym Filip, siedem kopii
Wyskoczyło razem raźno.
Młodzi wiedzą, wpadli w
bagno.
Młodzian krzyczy do
dziewoji:
“Dalej, Jadzia, szybko w
nogi!”
Jadźka chłopca
posłuchała,
No i biegnie... czekaj, zaraz...
Jadźka ma na nogach
szpilki,
Także z biegu będą
nici.
“Osiem wyszczeżonych
paszczęk,
Osiem obrzydliwych
mlaśnięć,
Osiem łysych lśniących
glac,
Osiem, ośmiu, kurwa mać!”
Myśli Jadźka, poczym
krzyczy:
“Czekaj Staszek!”
Stach niesłyszy.
Już go raczej nie dogoni,
A tuż za nią ośmiu, w
nogi.
***
Po paru krokach, po
krokach paru,
Dopadli ją - pełni zapału.
***
Brąz garsonka - w strzępy
goni,
Koronka i wianek - pękają
powoli,
Rubaszny śmiech - echem się
rozchodzi,
Próbuje młodość ze
śmiercią pogodzić.
Nazajutrz rano - ciało
Jadźki stygnie;
Wśród sosen i dębów - niczym driada ginie;
Jeszcze wiele czasu z
pewnością upłynie,
Nim ktoś oko zawiesi tej na dziewczynie.
*
Jeszcze tylko morał dla prostego człowieka:
Jeszcze tylko morał dla prostego człowieka:
Miłość bywa ślepa i
szybko ucieka,
Gdy hormonami spływa
pościel.....
…...albo - raczej ścieka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz